Nie masz kasy, mega brzydka pogoda za oknem, a masz mega ochotę na coś mega słodkiego? Podejrzewam, że wiem, jak w takich momentach całe Twoje wnętrze krzyczy domagając się chociaż kostki czekolady...
Wyjścia są dwa:
Pierwsze: jest bardzo zimno, ulewa, może śnieg z deszczem, wieje halny, może nawet GRZMI, ale Ty jesteś dzielna i dałabyś się za słodkiego snickersa pokroić. Trzęsącymi się dłońmi zawzięcie sprawdzasz zawartość swojego portfela, a tam... dwadzieścia groszy. Nic, szukasz dalej, bo wiesz, że na pralce ostatnio widziałaś jakieś drobne. Biegniesz. I z dumą zdobywasz kolejne, dajmy na to, piętnaście groszy, choć święcie jesteś przekonana, że widziałaś tam dwa złote... Nagle, w przypływie genialnej myśli, okazuje się, że w zimowej kurtce z zeszłego sezonu zostawiłaś złotówkę, która miała być skromnym szlachetnym datkiem, niemniej, przeszukujesz kurtkę i znaleziony pieniążek z szelmowskim uśmiechem zwycięzcy mocno ściskasz w dłoni. Masz już złoty trzydzieści. Szukasz dalej, czy wystarczy Ci batonik???
Drugie: zabierasz się za przeszukiwanie kuchennych szafek, gdzie znajdujesz podłużne biszkopty, gorzką czekoladę oraz kolorową posypkę do wypieków, może nawet masło (!!!). Dziwnym trafem to wszystko jest w Twoim domu, w zasięgu Twojej ręki, i nie musisz nagle nigdzie wychodzić... Zabierasz się więc za tworzenie małych słodkości ;)
Oba sposoby, moim zdaniem, godne uznania. Pierwszy odznaczający się odwagą i niezwykłą determinacją, powodowaną głodem, drugi - bardziej lenistwem i wpływem niesprzyjającej aury. Ja wybrałam drugi, pomimo, że świeciło zimowe słońce ;)
Szybki słodki deserek
Potrzebne będą:
podłużne biszkopty
tabliczka czekolady
kolorowa posypka
łyżeczka masła
garnek lub dwa ;)
Czynności:
Tańczysz w kuchni niczym zwycięzca i w przypływie chwili włączasz kuchenkę oraz stawiasz na gazie garnek z wodą. Gdy ta już będzie baaardzo gorąca (dla mniej wprawionych w boju: niekoniecznie musisz sprawdzać palcem, wystarczy poobserować, czy nie unosi się para :) ), wkładasz do garnka jego mniejszego współbratymcę, do którego wrzucasz masło (lub margarynę) i czekasz aż się rozpuści. Osiągając pożądaną konsystencję masła (czyli płynną), wrzucasz połamaną czekoladę (mleczną, gorzką - jaką chcesz) i mieszasz. Szybko powinna utworzyć się gęsta masa.
[Nie powinno się zdarzyć, że takowa jednak nie powstała, ale gdyby, to przeczytaj przepis jeszcze raz, albo kup inną czekoladę...? Choć nie wiem, czy ma to znaczenie... W każdym razie trzymam kciuki!]
Czekoladową masą polej (uwierz mi, ze względu na dobro garnka i Twojego samopoczucia, nie warto zwlekać...) ułożone uprzednio na tacce/talerzyku biszkopciki i posyp kolorowymi wiórkami.
Efekt estetyczny gwarantowany, ze smakowym też nie powinno być źle:)
SMaCZnEGo! :)
W sumie dosyć proste. Do wykonania. Ale ja bym prosił, by pojawiały się w wpisach jakieś orientacyjne proporcje, co ile na ile. Będzie łatwiej samodzielnie wypróbować
OdpowiedzUsuńW porządku :) Jednak zauważ, że w tym poście proporcje są: tabliczka czekolady na łyżeczkę masła, ilość biszkoptów dowolna - w zależności od tego, czy chcesz mieć na nich więcej lub mniej polewy ;) Co do posypki: według uznania ;)
OdpowiedzUsuńSuper pomysł na szybki słodki deserek. Do kawy idealny polecam
OdpowiedzUsuń