Mnie jedynie ucieszyła, bo już się bałam, że:
a) nie będzie jej wcale
b) przyjdzie późno, i późno odejdzie (czego, pomimo moich zdolności astrologicznych, wcale wykluczyć nie mogę, niestety)
c) zostanie tylko lato, a ja widziałam takie ładne super-kozaki (typowe)
d) nie pozjeżdżam na sankach
e) nie zmarznę ... (?!)
A tak Kraków wyglądał dziś o 7 i 10 rano. Przyznaję: śniegu tyle, ile powinno być to niestety nie ma, ale taka biel cieszy. Przynajmniej na początku :)
To zdjęcie idealnie oddaje mój niewyspany wzrok. Tak właśnie widzę środowe poranki, po 4 godzinach snu... |
Droga do raju ;) |
ujotowskie krzewinki na Ruczaju - nieładne ni wiosną, ni zimą, ni latem... |
wziks i ozdobne krzewinki |
fragment zacnej infrastruktury, czyli tory kolejowe na Mogilskim :) |
Rondo Mogilskie, a przynajmniej jego część - skrzyżowanie torów krakowskiej aglomeracji :) |
Może łyżwy? :)
A mnie dziwi, że ludzi zaskakuje zima w styczniu :D Nasunęła się też jedna myśl "Wreszcie trochę zmieniło to smutne jak ... miasto".
OdpowiedzUsuńWpis trochę nie pełny, bo brakuje aspektu motoryzacyjnego. Przecież na śniegu, można się fajnie autami poślizgać. Zacna zabawa dla ubogich - szkoda gumy zdzierać na asfalcie, taniej i efektowniej na lodzie.
OdpowiedzUsuńZimy nie lubię, chyba, że jest w górach. W miastach za szybko robi się ciapa.